poniedziałek, 25 maja 2015

11. I talk a lot of shit. + notka

music
† Luanna †
  Po kilku wspólnie spędzonych z Caspar'em godzinach, postanowiłam w końcu zrobić coś z bałaganem obecnym w moim życiu. Zaprosiłam Dianę oraz Taylor'a niczym za dawnych czasów, ponieważ chciałam przeprosić tamtą dwójkę. Chcę otworzyć listy oraz zadecydować do którego z colleagów się udam. Obiecaliśmy sobie, że w trójkę znajdziemy szkołę, w której wszyscy mamy szansę. Bałam się rozmowy z moją przyjaciółką, ale wiedziałam, że kiedyś i tak nadejdzie czas, w którym będę musiała ją przeprosić za bycie suką. Ubrałam coś bardziej pasującego na godne pokazanie się ludziom oraz pozbierałam swoją twarz. Diana i Taylor weszli bez pukania, jak mieli w zwyczaju, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Czułam się źle z myślą, że przez chłopaka zaniedbałam ich. Harry pojawił się w moim życiu na chwilę, ale sprawił, że znów poczułam jakiekolwiek emocje.  
- Przepraszam okay? To pokręcone, ale nie wiem co się działo w ostatnim czasie - przytuliłam ich, ponieważ naprawdę poczułam taką potrzebę. 
- Pamiętaj, że Harry nie chciał by to się tak skończyło. Musiał wyjechać na Manhattan ponieważ - Diana zakryła dłonią usta orientując się, że powiedziała zdecydowanie za wiele. 
- Ty wszystko wiedziałaś? - zapytałam z wyrzutem. Ostatni miesiąc spędziłam zamartwiając się, kiedy to Styles zasadniczo miał się dobrze w gorącym Manhattanie. 
- Harry prosił mnie o dyskrecję - mruknęła zażenowana. Nie chciałam znów na nią naskoczyć, ale czasem to emocje biorą górę. 
- Rozumiem - pokiwałam głową i przygryzłam wargę. Pomimo tego, iż jestem popieprzona moi przyjaciele nadal przy mnie pozostali i całą trójką rozpoczęliśmy rekrutację przyjęć. 

~

  Kilka dosłownych godzin później, wspólnie doszliśmy do wniosku, że to Nowy York będzie najlepszym miejscem edukacji. Każdy z nas ma szansę wybrać upragniony kierunek, więc nawet nie było mowy by wybrać jakiekolwiek inne miejsce. 
- Jeśli rzeczywiście chcemy dotrzeć na miejsce w odpowiednim czasie, powinniśmy wylecieć jeszcze w tym tygodniu - obliczył Taylor udając, że zna się na matematyce. To akurat ostatnia rzecz, o którą bym go posądziła. 
- Same pakowanie zajmie mi tydzień - jęknęłam zerkając w stronę mojej szafy. Teoretycznie powinnam zostawić kilka ubrań, ale jestem niczym dziecko. Kiedy ma się kilka lat śpi się z wszystkimi maskotkami by innym nie było przykro, a teraz staram się robić to z moimi ubraniami.
- Więc powinnaś się pospieszyć. Zajmę się biletami i dzwonieniem do dziekanatu. Tay zrób cokolwiek by ta mała, nierozgarnięta dziewczynka zdążyła - założyłam ręce na piersi słysząc swoje przezwisko. Byłam wystarczająco powiadomiona by wiedzieć co dzieje się wokół mnie, a to było wystarczające. 
- Zrobię co w mojej mocy - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, a ja włożyłam palec między jego żebra. Zaskamlał niczym szczeniak, a ja zaśmiałam się, ponieważ on wyglądał niczym małe dziecko.
- Muszę porozmawiać z Caspar'em - mruknęłam. Nawet jeśli on rzeczywiście nie był moim chłopakiem, to czuję, że między nami znajduje się niesamowita więź. I naprawdę będzie mi ciężko będąc kilka tysięcy kilometrów dalej. Jedną dobrą wiadomością jest fakt, że Miley również opuszcza Holmes Chapel, więc Joe będzie skazany na Caspar'a. I wątpię by ten drugi miał z tym jakikolwiek problem.
- Cóź, uhm powodzenia - uśmiechnęła się. To był nieprawdziwy uśmiech, ale nie mogę od niej niczego oczekiwać. W sumie, to głównie moja wina, że Diana jest niesamowicie zrażona do Cas'a. To działa w obie strony, ponieważ ja również nie toleruję jej chłopaka, Luke'a.
- Marcus prawdopodobnie jedzie z nami - Taylor zrobił jedną z tych uroczych min, co o mój boże, znaczyło, że on rzeczywiście się zakochał.
- To będzie kurewsko gorące, oglądać was codziennie - jęknęłam. Byłam jakby chora na punkcie homoseksualistów. Nie sądzę by było to normalne.
- Oh, yas - potwierdził Tay w zabawny sposób ruszając brwiami. Zaśmialiśmy się, prawdopodobnie myśląc o tym samym.
 Resztę dnia spędziliśmy oglądając zabawne filmy w internecie, wypijając najlepsze wino mojej matki ( o ironio, trafię za to do piekła ) oraz rozmyślając o nowym życiu w Nowym York'u.
~
  Obudziłam się późnym południem, a prześcieradło leżało obok mnie. Nie mam pojęcia, dlaczego ani w jaki pieprzony sposób leżę odwrotnie, mając głowę w dolnej części łóżka. Moje walizki leżą tuż obok zajmując większą część pokoju. To zabawne, że te kilka ostatnich dni w Holmes Chapel spędziłam śpiąc lub rozmawiając na skype z kuzynem mieszkającym w Wolverhampton, Liam'em. Za kilka godzin mam samolot, więc najwyższa pora wstać i przestać wyglądać jak martwy, zgwałcony kilka razy człowiek. Włożyłam wygodne ubrania, ponieważ nie sądzę, by w samolocie wygodnie byłoby mi w ciasnej sukience. Włożyłam koszulę w kratę, czarne rajstopy oraz sweter mojego ojca. Z rodzicami zdążyłam się pożegnać już wczoraj, albowiem ich córka nigdy nie będzie ważniejsza od interesów.
- Siostro ma! - Joe wbiegł do mojego pokoju w samej bieliźnie wymachując dłońmi w zabawny sposób. - Ktoś postanowił cię odwiedzić - szepnął wskazując kciukiem drzwi mojego pokoju. Jęknęłam i nie wiedząc czego się spodziewając, ruszyłam na dół.

~

Cześć. 
Jest mi źle, ponieważ prawdopodobnie sprawiłam, że ktoś czekał na ten rozdział.
A ja zachowałam się okropnie, albowiem nie dotrzymałam obietnicy. 
Cóż, wszystko jest ostatnio pogmatwane, a ja nie radzę z tym sobie. 
W każdym razie.
8 komentarzy - next.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Kocham was ♥
illy, 

środa, 13 maja 2015

10. I'm sorry.

† Luanna †
- O mój boże - szepnęłam, kiedy Harry oparł się na łokciach i oczekiwał na moją reakcję. W pokoju powietrze zrobiło się gęstsze, a atmosfera niezręczna.
- Zapomnij - mruknął opadając na poduszki. Westchnęłam i usiadłam na jego nogach, ponieważ naprawdę czułam taką potrzebę. Pociągnęłam go za koszulkę i złączyłam nasze usta, i pieprzcie mnie jeśli nie mówię prawdy i on nie całuje niesamowicie. Jego język ocierało się o mój i dopiero teraz wyczułam, że on rzeczywiście ma w nim kolczyk.
- Kurwa - przeklął spoglądając w dół. Zaśmiałam się widząc jego sporą erekcję. Jednak wiedziałam, że nie mogę tego po prostu zostawić. 
- Powinniśmy coś z tym zrobić - przygryzłam wargę i wzięłam się za rozpinanie jego rurek, nie potrafiąc się nadziwić jakim cudem jego duży penis się w nich zmieścił. 
- Masz chłopaka - powiedział, a ja nie mam pojęcia co odpowiedzieć. Nawet jeśli Caspar nie jest moim rzeczywistym chłopakiem, to Styles nie powinien tego wiedzieć. Po prostu czułabym się w jakiś sposób upokorzona. 
- Uhm, masz rację - kiwnęłam głową i chciałam zejść z jego kolan, ale jego ręce nie zamierzały puścić moich bioder.
- Pieprzyć to - mruknął i zdjął moją koszulkę. Znów pocałował moje usta, ale tym razem ten pocałunek był delikatniejszy i bardziej intymny.
- Hej, masz może..? O mój boże - Joe tak szybko jak wszedł do mojego pokoju, tak szybko go opuścił psując przy okazji całą 'romantyczną' atmosferę. 
- Idę wziąć prysznic - mruknęłam wstając i poprawiając spodenki. Już miałam wchodzić do łazienki, ale Harry chwycił mnie za rękę i przyciągnął do swojej klatki piersiowej.
- Możemy pooszczędzać wodę? - zapytał zbliżając twarz do mojej. Uśmiechnęłam się i pociągnęłam szatyna za rękę wprost do łazienki. - A co z Christian'em? - zadał kolejne pytanie, a ja uderzyłam się otwartą dłonią w twarz, ponieważ o mój boże, on jest takim idiotą. 
- Caspar'em - poprawiłam go, a on machnął na odczep rękę. To miłe z jego strony, że martwi się o mojego chłopaka, ale mógłby nie zadawać zbędnych pytań i po prostu wziąć mnie pod prysznicem? 
- Cokolwiek Harry - jęknęłam, a on położył dłonie na moich pośladkach. 
- Zostaw te jęki na później - mruknął podnosząc mnie. Uderzyłam plecami o ścianę, a Harry zaczął muskać moją skórę poczynając od obojczyków. Przygryzał ją w niektórych miejscach tworząc czerwone miejsca, które miały dać do zrozumienia innym mężczyznom, że jestem już zajęta.  
- Moi rodzice są obok - szepnęłam, kiedy usta Harry'ego znalazły się na poziomie mojej twarzy. 
- Więc powinnaś być cicho.
- Nie chcę podwyższać twojego ego, ale sądzę, że to nie jest możliwe - zaśmiałam się. Sądzę, że to nie jest dobry pomysł by faktycznie zabawić się z Harry'm, ale jestem podniecona, a to równoznaczne jest z byciem na haju. Jestem trochę zauroczona i nie panuje nad swoimi emocjami. 
- Hej, coś jest nie tak? - opuścił mnie bym swobodnie usiadła na pralce. Pokiwałam przecząco głową, ale to nie było prawdą. Czuję się źle i to nie jest dobry plan. Powinnam była pójść spokojnie spać, a nie urządzać orgie z Harry'm Styles'em w mojej łazience. 
- Ja po prostu. To nie ma sensu Harry, powinniśmy przestać zanim to nie zajdzie za daleko.
- Rozumiem - wyjąkał i wyszedł. Zwyczajnie opuścił mnie. Oczywiście, dałam mu do zrozumienia, że nie chce dzisiaj spędzać z nim czasu. Jestem skomplikowana. Zapominając o wzięciu prysznicu w dziennych ubraniach zasnęłam z myślą o chłopaku z lokami. 
~
 Kolejnego dnia obudziłam się wcześnie, nie jestem pewna, ale myślę, że było koło godziny piątej. Za oknem brzmiał silnik motoru, a w Holmes Chapel to dosyć nieczęsty odgłos, więc leniwie wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Zobaczyłam kilku mężczyzn stojących na werandzie w domu naprzeciw, co oznaczało, że problemy prawdopodobnie przyszły za Harry'm. Owy chłopak stał tuż obok nich. To nie wróży dobrze. Włożyłam na ramiona bordową bluzę i szybko ruszyłam na dół, dowiedzieć się co się dzieje. 
- Harry! - krzyknęłam, a mój przyjaciel odwrócił się w moim kierunku, ale widocznie nie był zadowolony z tego widoku. Wolnym krokiem podszedł do mnie, a jego koledzy / wrogowie, byli w nas zapatrzeni. 
- Muszę wyjechać Lu, przepraszam - mruknął spuszczając głowę. W jednym momencie, poczułam niemiłe ukłucie w sercu, ale zignorowałam je. 
- Jesteś pieprzonym dupkiem - warknęłam starając się pohamować łzy. Jego ręce objęły moją twarz, a jego zimne, spierzchnięte usta znalazły się na moich. 
- Wrócę - szepnął, kiedy nasze twarze odsunęły się od siebie. Nie chcąc oglądać dalszego toku wydarzeń wróciłam do domu i położyłam się do łóżka. Nie mam pojęcia, co pocznę ze swoim życiem. 
~
 Jest dwudziesty drugi sierpnia, a ja jedyne co zrobiłam w tym czasie, to kilka razy wyszłam z mojego łóżka. Pomimo tego, iż Harry rzeczywiście zagościł w moim życiu na krótką chwilę, to nie wyobrażam sobie żebym potrafiła dalej funkcjonować bez jego towarzystwa. Przyszło kilka odpowiedzi z colleagów, do których wysłałam zgłoszenia, ale nie chcę ich na razie otwierać. Od miesiąca nie mam kontaktu z Dianą. Tyler i Caspar odwiedzają mnie codziennie, ale nie jestem zbyt rozmowna ostatnimi czasami. Tym razem to 'mój chłopak' wszedł do pokoju, a ja nie zmieniłam wyrazu twarzy. 
- Hej Lu. Przyniosłem skittelsy - krzyknął rozentuzjazmowany rzucając we mnie paczką ulubionych słodyczy. 
- Uhm, dzięki - mruknęłam zabierając ją. To ostatnio jedyne co zjadam i obawiam się, że jeśli pójdzie tak dalej to dostanę cukrzycy. 
- Słyszałem od Luke'a, który wie od Diany, że Harry odezwał się. Ponoć ma się dobrze - powiedział Cas, a ja dopiero po kilku chwilach zorientowałam się o kim mowa. Mimowolnie uśmiechnęłam się, a moje chęci do zrobienia czegokolwiek wróciły.
~
Hej. 
Ten rozdział pisałam dłużej niż powinnam, ale rzeczywiście jestem z niego zadowolona. 
Ostatnio na każdym moim blogu jest smętnie, ale wiadomo, że nie będzie szczęśliwie, jeśli mam zły humor. 
Ale jeśli macie więcej pytań o cokolwiek: ask ( jest moim prywatnym, ale nie mam z tym problemu )
7 komentarzy - kolejny 
Dziękuję.
illy ♥

środa, 6 maja 2015

9. Busy being yours to fall for somebody new.

† Luanna †
- Nie interesuje mnie z kim się pieprzysz, ale mojej siostry w to nie mieszaj - warknął, a Caspar ścisnął moją dłoń. Wciągnęłam powietrze do ust starając się uspokoić, ale nadal widząc jego twarz, to nie było takie łatwe.
- Cokolwiek Harry - mruknęłam i pociągnęłam blondyna za rękę. Mój dzień zapowiadał się dobrze i nawet byłam w stanie zapomnieć o porannej sytuacji, albowiem Cas niesamowicie poprawił mój humor i jego pozytywna energia przeszła na mnie. Oczywiście nic nie trwa wiecznie, a pieprzony Harry skurwiel Styles potrafi zniszczyć wszystko. Po drodze do kina milczeliśmy, ale to nie było problematyczne. Caspar wiedział, że potrzebuję chwilę ciszy i jak widać nie miał z tym większego kłopotu.
- Luanna! - piskliwy głos Taylor'a doszedł do moich uszu, a ja nie wiedziałam kogo dzisiaj mam jeszcze szansę spotkać. Odwróciłam się, gdzie Tay wraz z jego chłopakiem / kolejną zabawką kupował bilety na jakiś film.
- Heeej - przeciągnęłam i przytuliłam chłopaka na przywitanie. Caspar podał mu rękę 'po męsku', a ja w tym czasie oglądałam blondyna stającego tuż obok. Był uroczy, wyższy i widocznie starszy.


- Jestem Marcus - uśmiechnął się i podał mi rękę, a ja uścisnęłam ją nie potrafiąc nadziwić się jak miękka jest jego skóra w dotyku. Okay, jestem nieco dziwna.
- Luanna, ale mów mi jakkolwiek zechcesz.
- Na co się wybieramy? - Caspar objął mnie ramieniem, przez co poczułam się miło. To dało mi wrażenie, że się o mnie troszczy.
- Możemy iść na najnowszych Avengers? Robert jest niesamowicie uroczy - zapiszczałam, a Taylor mi zawtórował, co prawdopodobnie oznaczało, że będziemy na tym samym seansie i przez cały film będę musiała go wysłuchiwać.
~
 Dwie godziny później jestem na skraju wytrzymałości, a jedyne co trzyma mnie przed uderzeniem Taylor'a to ręka Caspar'a, która spoczywa na moim kolanie. Marcus i Taylor przez większość czasu zjadają swoje twarze, co wydaje naprawdę okropne odgłosy. Przysięgam, że kiedyś mu to wynagrodzę.
- Możemy wyjść do łazienki? - słyszę głos Caspar'a przy moim uchu i czuję, żę to jedyny sposób na uwolnienie się stąd. Przeciskając się przez ludzi w końcu udaje nam się dostać do pustej, publicznej łazienki. Czuję jego ręce na moich biodrach, a fakt, że ktoś w każdej chwili może tutaj wejść, niesamowicie mnie podniecał.
- Powinnaś się rozluźnić - powiedział klękając. Zabrał się za rozpinanie moich spodenek, ale zanim pozwolił swobodnie opaść im na podłogę, drzwi otworzyły się, a Caspar w niesamowitym tempie wstał i dał pozory, że nic się tutaj nie działo. Dwie nastolatki obejrzały nas i prychając przeszły do robienia zdjęć w lustrze. Wyszliśmy z łazienki śmiejąc się. Mój telefon wydał z siebie dźwięk piosenki Animals - Maroon 5, a ja nie potrafiąc nadal opanować się, odebrałam.
- Tak? - zapytałam orientując się, że nie sprawdziłam kto tak naprawdę postanowił zająć mój cenny czas.
- Możemy się spotkać? Będę u ciebie za pół godziny - wyjąkał Harry, który, nie oszukujmy się, trzeźwo nie myślał. 
- Dzięki, że pozwalasz mi zadecydować - przewróciłam oczami, a Styles zakończył połączenie. Przysięgam, że on jest największym idiotą na tej ziemi. 
- Musisz już iść? - wydął dolną wargę, a mnie zrobiło się przykro. Dzisiejszy dzień spędziłam naprawdę miło i to głównie Caspar sprawił, że choć na chwilkę zapomniałam. 
- Przyjdziesz jutro? - chwyciłam go za dłoń, dzięki czemu na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Chciałam odejść, ale jego ręka nie poluźniła uścisku.
- Duh, nie pożegnasz się? - zapytał i przyciągnął mnie bliżej, jego usta znalazły się na moich, a ja nie wiedziałam czy mam mieć wyrzuty sumienia z powodu Joe'go czy po prostu cieszyć się tą chwilą?
- Pa - uśmiechnęłam się i podciągając torebkę na ramieniu wyszłam z kina. Droga do domu minęła mi szybko, ponieważ nie wiedziałam czego się spodziewać, a jestem nadzwyczaj niecierpliwą osobą. Tuż pod bramą, stał Harry, cóż raczej, próbował stać. 
- Luanna! - objął mnie ( nazwijmy to raczej próbą uduszenia ), omal nie przewracając naszej dwójki na asfalt. 
- Nie podzielam twojego entuzjazmu. Zepsułeś mi dzień - warknęłam, a on wydął wargę i o mój boże, on rzeczywiście wyglądał uroczo z roztrzepanymi włosami, smutną miną i koszulką w malutkie banany. 
- Przepraszam - mruknął, a ja nie wiedziałam dlaczego, ale poczułam się źle. Owszem Styles to egoistyczny dupek, ale mówią tak tylko ludzie, którzy rzeczywiście go nie znają. On jest niczym duże dziecko pingwin, więc to raczej oczywiste, że nie można się na niego długo gniewać. 
- Cóż, okay. Chcesz wejść? Wątpię by Anne była zadowolona widząc cię w takim stanie. 
- Yay! - krzyknął i okrążył mnie unosząc ręce w górę. Pokręciłam z dezaprobatą głową i weszłam do środka ciągnąc za sobą rozentuzjazmowanego Harry'ego. Moi rodzice wrócili już do domu, ale byli zbyt zajęci ssaniem swoich twarzy by zauważyć naszą obecność.  Weszliśmy do mojego pokoju, a Harry od razu wskoczył na moje łóżko. 
- Zasadniczo to dlaczego tutaj przyszedłeś? - zapytałam, a Harry westchnął, ale otworzył usta w celu odpowiedzenia mi.
- Ponieważ cię lubię, bardziej niż powinienem - mruknął. Poczułam przyjemne uczucie w podbrzuszu, ale zignorowałam je. To nie powinno było mieć miejsca. 
- Jestem złą osobą dla ciebie. Powinieneś znaleźć odpowiednią dziewczynę - uśmiechnęłam się blado. Dalsza rozmowa nie ma większego sensu, ponieważ Harry właśnie zasypia, a fakt, że jutro nie będzie nie pamiętał niczego z tej rozmowy, na pewno mnie nie pocieszał.
- Jestem zbyt zajęty kochaniem ciebie by znaleźć kogoś innego.
~

Hej, cześć, siemano. 
Rozdział jest krótki, ale zakończyłam w dobrym momencie, więc proszę, nie bijcie.
Ostatnio niesamowicie bijecie wyświetlenia. 
Dziękuję!
5 komentarzy - next
illy ♥

sobota, 2 maja 2015

8. There's this movie that I think you'll like.

† Luanna †
 Wypuściłam powietrze i zacisnęłam dłonie w pięści, ponieważ pieprzona Amanda Harris nie będzie całowała nikogo w moim pokoju. Chrząknęłam znacząco i oparłam się o framugę drzwi oczekując na jakiekolwiek słowa wytłumaczenia. 
- Zazdrosna? - zapytała z złośliwym uśmiechem. Opanowałam się, ponieważ nie chcę mieć śladów krwi na niedawno malowanej ścianie. 
- Gdybym chociaż miała o kogo - warknęłam, a Harry teatralnie złapał się za serce. Amy starając się mnie zdenerwować, przyciągnęła do swojego boku Styles'a i może mi się wydawało, ale zobaczyłam niezadowolenie na jego twarzy.
- Myślę, że powinniśmy pójść do mnie - uśmiechnął się, a ja poczułam nagłą chęć zwymiotowania. Jedyną osobą, którą Harry powinien zabrać do domu, jestem ja. Co? Duh, jestem niezrównoważona. Odsunęłam rękę, tak by tamta dwójka mogła spokojnie przejść na drugą stronę i będąc nieco zniesmaczona z powrotem położyłam się na moim, nadmiernie wygodnym łóżku, przykrywając się poduszkami, które nocą zdążyły przesiąknąć męskim zapachem.
- Luanna? - Caspar, przyjaciel mojego brata zmaterializował się w moim pokoju, a ja nie mam pojęcia co on tutaj robi i dlaczego wszedł drzwiami z łazienki.
- Uhm, tak myślę - zaśmiałam się i usiadłam na łóżku, ponieważ ewidentnie widać, że ten chłopak nie znajduje się tutaj bez powodu. Usiadł obok mnie, zakładając na połowę głowy kaptur, przez co wyglądał zabawnie.
- Słuchaj, to trochę tragiczne i wiem, że później wyrzucisz mnie z domu, ale myślę, że kocham Josepha - mruknął i zaszlochał, przez co wyglądał niczym mała dziewczynka, ale nie zmieniło to faktu, że on jest gejem i właśnie się do tego przyznał. Czuję lekkie obciążenie, nie wiedząc co powiedzieć. Jestem prawdopodobnie pierwszą osobą, której się przyznał, a ja nie wiem co zrobić, pamiętając, że spędził wczoraj wieczór z Miley.
- Ja, cóż Caspar nie mogę przysiąc ci, że Joe będzie odwzajemniał twoje uczucie, ale hej! Nadal masz mnie i jeśli zmienisz swą orientację na hetero to wiesz, gdzie mnie szukać - mrugnęłam, co sprawiło u niego uśmiech. Czuję się nieco lepiej, wiedząc że nie sprawiłam, że poczuł się gorzej.
- Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli czasem będę cię całował? - zapytał, a ja przygryzając wargę pokręciłam przecząco głową. To niesamowite, że naprawdę wziął mnie na poważnie. Poczułam jego usta na swoich, co okay, było naprawdę gorące i zdesperowana przyciągnęłam go do siebie za jego bluzę. Jego język niesamowicie dobrze współgrał z moim i sądzę, że potrafiłabym spędzić w tym wieczność, gdyby nie fakt, że mój telefon zawibrował tuż pod moją nogą, a ja niczym opętana od niego odskoczyłam. Autentycznie, zabiję osobę, która pozwoliła sobie przerwać tą chwilę.

Od: Harry
''To dziwkarskie, kiedy flirtujesz z kilkoma osobami naraz.''

Do: Harry
''Uczę się od najlepszych ;).''
  
Wyjrzałam przez okno i zobaczyła Harry'ego, który z zmarszczonymi brwiami przygląda się mojemu oknu. Fuknęłam i zasłoniłam zasłonę, potrzebując nieco prywatności. Może i miałam ochotę zrobić mu na złość.
- Możemy poudawać parę? - zapytałam zanim zdążyłam to przemyśleć. Nie, nie, nie. 
- Jasne! - ukazał swoje zęby, a ja uśmiechnęłam się, ponieważ prawdopodobnie oboje dostaniemy tego, czego oczekujemy. Nie chcę Harry'ego, chcę jedynie jego zazdrości. Chcę mu udowodnić, że znaczę dla niego więcej niż sobie wyobraża. - Może pójdziemy gdzieś dzisiaj? Jest taki film, który myślę, że ci się spodoba - kiwnęłam głową, godząc się. To randka i nawet jeśli jest udawana, to denerwuję się, ponieważ Caspar może mieć mnie za frajera, a ja nie będę czuła się komfortowo, wiedząc, że jestem od niego starsza, i możliwe że nie spełnię jego oczekiwań. Wyjęłam z szafy kilka ubrań i wyszłam do łazienki starając się zmienić swój stan na godny wyjścia z domu. Ubrałam czarne spodenki, które imitowały spódniczkę, białą koszulkę z nadrukiem, jeansową koszulę i karmelową marynarkę. Na nogi wciągnęłam czarne zakolanówki i jedne z tych skórzanych butów na platformie. Związałam włosy w luźnego kucyka i zrobiłam jeden z tych podstawowych makijaży. Caspar siedział na moim łóżku, przeglądając telefon. Mam wrażenie, że czekał na mnie nieco za długo, ale nie powinien mieć z tym problemów, albowiem przynajmniej teraz, nie będzie wstydził się nigdzie ze mną pokazać.
- Więc, możemy iść? - pokiwałam twierdząco głową. Zeszliśmy na dół, gdzie Miley i Joe oglądali telewizję siedząc przy kanapie. Dziewczyna miała nogi na jego kolanach, co wyglądało uroczo, ale sądzę, że Caspar na jej miejscu wyglądałby zdecydowanie lepiej. Myślę, że naprawdę nie uda mi się szczerze polubić Miley i nawet jeśli jej nie znam, to wątpię bym zaakceptowała fakt, że ona i mój brat będą się widywać częściej. Poczułam dotyk na swojej ręce, który był nieco silniejszy niż powinien i nawet nie musiałam sprawdzać by wiedzieć, że to Caspar. Potarłam kciukiem wierzch jego dłoni, próbując dodać mu trochę otuchy.
- Wy razem? - Joseph wskazał nas palcem, a ja wzruszyłam ramionami przygryzając wargę. Prychnął pod nosem i obrócił się w stronę telewizora, tuląc do swojego boku dziewczynę. Nie chcąc oglądać dalszego ukazywania uczuć ( jestem pewna, że to nie było przypadkowe ), wszyliśmy z domu i nadal trzymając się za ręce udaliśmy się w stronę najbliższego kina. Jednak niespodzianki dnia dzisiejszego jeszcze się nie skończyły i tym razem spotkaliśmy czwórkę naszych znajomych / przyjaciół, którzy rozmawiali przed bramą. Chciałam ich ominąć, ponieważ nie chcę niepotrzebnych kłótni, ale Diana zdążyła mnie wyprzedzić i zawołała nasze imiona. Przykleiłam na twarz sztuczny uśmiech i odwróciłam głowę. Oh, ironio.
- To dosyć niespotykany widok - mruknął Luke, ale zignorowałam jego uwagę. Przysięgam, że właśnie rozmawiam z trójką najbardziej znienawidzonych przeze mnie osób. Amanda pocałowała Harry'ego i odeszła od naszej grupy, 'przypadkiem' szturchając mnie ramieniem.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - zapytała z wyrzutem zakładając dłonie na piersi.
- Ponieważ byłaś zbyt zajęta obrabianiem penisa Lukasa - warknęłam, nawet nie myśląc o konsekwencjach. Harry zaklaskał w dłonie, co naprawdę było nieco dziwne, ale doskonale wiedziałam co miał na myśli.
- Oh, a więc tak - wyszeptała i wróciła do swojego domu, zostawiając zdezorientowanego blondyna. Między nami zapadła niezręczna cisza, którą przerwał Harry. I uwierzcie, po tych słowach, naprawdę mam ochotę zrobić mu krzywdę.
~
Rozdział był pisany wcześniej, ale to głównie od was zależy kiedy go dodaję. 
Jakie macie opinie o Casparze? 
Dodałam go ostatnio, mając lekką obsesję na punkcie shippowania go z Joe'em. 
4 komentarze - next. 
illy ♥