poniedziałek, 31 sierpnia 2015

15. American Oxygen.

† Taylor 
music
  Zabawnie było przyglądać się podekscytowanej Luannie, która trzymając się dłoni blondyna była zafascynowana całym tym Nowo Yorskim gównem. Lub przynajmniej była bardzo dobrą aktorką i przez cały czas udawała, że Niall jako przewodnik spisuje się wyśmienicie, aby wyrobić sobie u niego dobrą opinię, a potem móc czerpać z tego przyjemność. 
- Amerykańskie powietrze jest świetne! - wykrzyknęła wymachując w zabawny sposób dłońmi.
- I jest o wiele bardziej zanieczyszczone od angielskiego - wywróciłem oczami, a dziewczyna uderzyła mnie lekko w ramię. Kierowaliśmy się właśnie w kierunku jakiejś knajpki przy Times Square. Mówiąc knajpka mam na myśli kfc, w którym mamy zamiar jeść chicken nuggets do czasu, kiedy nasze żołądki to wytrzymają. Niall po drodze opowiadał nam o wszystkim co wydarzyło się w ubiegłym roku w colleag'u, ale nie byłem tym zainteresowany. Jestem zestresowany, ponieważ mam zamiar dzisiaj szczerze porozmawiać z Marcus'em o tym kim jesteśmy. Całujemy się i wychodzimy na randki, ale nie określiliśmy ściśle naszych relacji.
- Hej, Taylor - moja przyjaciółka pomachała dłonią przed moimi oczyma, ale ja nie zwróciłem na nią uwagi, ponieważ całą poświęciłem w przeciwnym kierunku, gdzie chłopak moich marzeń właśnie obejmował jakąś blondynkę. I to niestety zdecydowanie nie wyglądało na przyjacielskie objęcie, przez co poczułem się oszukany.
- Cholera - wyszeptał Niall, a ja już byłem pewny, że oboje wiedzą co było obiektem moich zainteresowań. Odwróciłem głowę w innym kierunku i wymazałem z głowy jakąkolwiek dalszą chęć porozmawiania z nim. Lub jakaś cząstka mnie kazała mi wytłumaczyć to nieporozumienie, ale to rzeczywiście działo się do czasu, kiedy Marcus nie zaczął publicznie ukazywać uczucia w stronę tej blond-suki. Oops.
- Taylor - Lu złapała mnie za ramię, ale ja uśmiechnąłem się. Żaden skurwiel nie zepsuje świetnego dnia moich przyjaciół. 
- Jest dobrze kochanie - pocieszyłem ją, ale doskonale wiem, że nie jestem w obecnej chwili za bardzo przekonywujący. Weszliśmy do środka fast food'u, gdzie ja i Niall zajęliśmy puste miejsca, a Lu poszła złożyć nasze zamówienia.
- Czy Harry i Luanna są ze sobą? - zapytał mnie, kiedy tylko dziewczyna zniknęła z naszego pola widzenia. Myślałem bardziej, że on będzie pytał mnie o Marcus'a lub o coś w temacie mojej orientacji. Jednak jak widać bardzo się pomyliłem, ponieważ on rzeczywiście zainteresował się moją przyjaciółką, co dało mi do myślenia. Ostatnio martwię się o nią bardziej, ponieważ ona bardzo źle znosiła sytuację z Harry'm.
- Myślę, że ona go nienawidzi. O co w ogóle chodzi z waszym gangiem? - zapytałem go, a on uśmiechnął się i pokiwał przecząco głową. Jeśli pytasz, to tak. Wiedziałem, że Harry znajduje się w tym colleage'u, więc kiedy Luanna poinformowała mnie o tym rano, udawałem że jestem zaskoczony.
- Nie tym razem koleś - mruknął dyskretnie wskazując głową na zbliżającą się dziewczynę, która przeklinała pod nosem. Przystanęła przed naszym stolikiem kokieteryjnie kładąc dłoń na swoim wysuniętym biodrze.
- Kasjerka uznała, że chicken nuggets się skończyły. Musimy wybrać coś innego - mruknęła zdenerwowana i jestem pewien, że ona jest w stanie posądzić o to kfc w sądzie. Chicken Nuggets to jej życie.
- Weź to na co masz ochotę, skarbie - mrugnął do niej, a ja omal nie zakrztusiłem się powietrzem. On ma pieprzoną dziewczynę! Nie ma mowy, aby on flirtował z moją przyjaciółką na moich oczach. Dziewczyna znów odeszła, a ja posłałem mu wkurwione spojrzenie.
- Co? - zapytał zdezorientowany, ale po chwili uśmiechnął się w pogardliwy sposób, więc już domyślił się, co miałem na myśli.
- W akademikach czeka twoja dziewczyna, koleś - powtórzyłem starając się udawać jego irlandzki akcent.
- Jeśli sądzisz, że ona choć w jednym procencie mnie interesuje to bardzo się mylisz - zaśmiał się, a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć. Niall wydawał się być miłym, trochę zagubionym nastolatkiem. Ale jak widać pozory często lubią mylić.
- Wzięłam dwa razy fan bucket - usiadła tuż przy Niall'u, a ja zacisnąłem usta w wąską linię, aby opanować się przed powiedzeniem czegokolwiek. Wzięliśmy się za jedzenie w ciszy, ale jestem pewien, że ręka Niall'a nie znajdowała się spokojnie pod stołem.
- Robimy dzisiaj imprezę w bractwie. Powinniście wpaść - Lu z chęcią pokiwała głową, ale ja pozostawiłem to bez słowa. Wolałbym przygotować się na jutrzejsze zajęcia, niż siedzieć wśród idiotów trzymając w dłoni kubek z alkoholem. Przepraszam, ale nie dzięki.
- Powinnam ubrać się jakoś specjalnie?
- Ubierz coś gorącego - mrugnął do niej, a ja odwróciłem wzrok i przez cały czas, kiedy szliśmy z powrotem do akademików, nie odezwałem się ani słowem.

~

- Nigdzie nie idę - odparłem po raz kolejny, kiedy Luanna postanowiła siłą zaciągnąć mnie na imprezę w bractwie. Muzykę można był usłyszeć już od kilkunastu minut, co oznaczało, że jesteśmy spóźnieni. Lub raczej Lu jest, bo ja nie mam zamiaru wychodzić poza mój pokój. 
- Kto będzie mnie pilnował, kiedy się upiję? - zapytała wydymając dolną wargę. Pokręciłem z rozbawieniem głową, ponieważ to oczywiste, że tylko ja jestem w stanie pilnować tej małej, nierozgarniętej dziewczynki. 
- Daj mi chwilę - mruknąłem niezadowolony. Włożyłem na siebie czarne rurki, koszulę z krótkim rękawem tego samego koloru, która miała na sobie nieodgadnione bordowe wzorki oraz snapback, który założyłem tyłem na przód. Podekscytowana dziewczyna chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w kierunku piekła. 
 Na miejscu znajdowało się już mnóstwo, nieznanych nam twarzy, ale jak widać dziewczynie nie bardzo to przeszkadzało, ponieważ po drodze przybijała wszystkim piątki. Chwyciła kubek z czyjejś ręki i wypiła go za jednym razem, a ja wiedziałem już, że ta impreza nie skończy się dla niej dobrze.
- Po prostu się baw Tay - krzyknęła przechadzając się po salonie oraz kręcąc biodrami w rytm dobrze znanej mi piosenki. Zacząłem mimowolnie śpiewać pod nosem, a po chwili nieznany głos dołączył do mnie przez co poczułem się speszony. 
- Jestem Troye - miły chłopak z niebieskimi oczami i nieziemskim głosem podał mi dłoń, a ja przysięgam, że przez kilka sekund zapomniałem o całym świecie.
- Taylor - odpowiedziałem mu tym samym i nawet nie zauważyłem, kiedy znaleźliśmy się na kanapie rozmawiając o wszystkim co nawinęło nam się na język. 
  Skończyliśmy kilka godzin później kiedy Troye był zmęczony, a ja zorientowałem się, że nie widziałem Luanny od dobrej godziny. Powinienem jej poszukać i odprowadzić do pokoju, by jutrzejszego dnia mogła w spokoju poznać colleage. Udałem się do góry przejrzeć wszystkie pokoje i jak bardzo zdziwiłem się, kiedy wszedłem do jednego z nich. 

~

Halo, halo. 
Witam was serdecznie! 
Podoba wam się nowy szablon? Uważam, że bardziej przypasowuje się do tego opowiadania.  
Jaki jest waszym zdaniem rozdział z perspektywy Taylor'a?
Bo mnie pisało się go z wielką przyjemnością. 
Jednak spokojnie, kolejny już oczami Lu.
4 komentarze - next. 
Kocham was.
illy ♥

wtorek, 18 sierpnia 2015

14. See you again.

Jeśli przeczytałeś poprzedni rozdział przed dniem 11 sierpnia, proszę zrób to jeszcze raz, ponieważ najpierw opublikował mi się nieskończony rozdział, a potem nie miałam okazji by to poprawić.
† Luanna †
music
 To dziwne uczucie utknąć pomiędzy 'Kocham cię', a 'Chcę byś zginął w piekle'. To jest właśnie to, w czym obecnie się znajduję. Wiesz, to zabawne, kiedy ktoś bawi się twoimi uczuciami, a potem udaje, że to było niczym. Mam na myśli, jestem suką, rozumiem. Ludzie myślą, że nie mam uczuć, i to jest okay. Do czasu, kiedy oni rzeczywiście nie traktują cię jak zrobionej z stali. Mówią te wszystkie żarty, a ty uśmiechasz się kiwając głową. Ale w głębi twoje serce wybucha, a ty zostajesz dobrym człowiekiem na zewnątrz. Wszyscy myślą, że czujesz się świetnie, więc kontynuują swoją zabawę. To jest powód, przez który pieprzone cięcia znalazły się na moich nadgarstkach. Nie wspominałam o nich, ponieważ, jestem silną osobą. Nie chcę abyś pomyślał, że mam depresję i potrzebuję pomocy. Ja po prostu potrzebuję odskoczni od tego życia. A ból pozwala mi na chwilkę zapomnieć.
- Więc Lu. Który kierunek obrałaś? - zapytał mnie z uśmiechem, kiedy ja zaciskałam dłonie w pięści. Pieprz się.
- Nie twój interes - warknęłam i chciałam odejść, chcąc znaleźć się jak najdalej. Ale to było dobrym marzeniem, do czasu, kiedy Harry nie złapał mnie za dłoń i nie przyciągnął do swojej klatki.
- Posłuchaj mnie. Jestem tutaj inną osobą i powinnaś mieć do mnie szacunek, więc proszę odpowiedz mi grzecznie, zanim zaczniemy bawić się inaczej - powiedział to wprost do mojego ucha, aby przypadkiem nikt inny tego nie usłyszał. Uścisk jego dłoni stał się mocniejszy, kiedy starałam się wyrwać. Co kurwa? To jest jakiś pieprzony żart, prawda?
- Pierdol się - wymusiłam uśmiech i odeszłam będąc pewna, że już mnie nie zaczepi, ponieważ tutaj pojawiło się więcej ludzi, a ja rzeczywiście jestem skłonna wołać o pomoc. W łazience wzięłam szybki prysznic, modląc się aby żadna dziewczyna nie postanowiła zrobić tego samego. Nie mam problemu z swoim ciałem, ono jest perfekcyjne, ale wolałabym zatrzymać widok mojej waginy dla siebie, jeśli rozumiesz. Spięłam swoje włosy w niechlujnego kucyka i zrobiłam makijaż. Ubrałam się w rzeczy, które z zamkniętymi oczami wybrałam z jeszcze niewypakowanej torby i jak bardzo byłam szczęśliwa kiedy zobaczyłam: czarne legginsy, męski tank top z Nirvany oraz bordową koszulę w kratę. Postanowiłam że założę do tego mojego slipp on w panterkę, ponieważ to będzie wyglądać naprawdę dobrze. Wróciłam do pokoju, gdzie Taylor leżał na moim łóżku, sprawdzając mój telefon. Kylie wyszła w tym czasie z pomieszczenia, więc to umożliwiło mi porozmawianie z moim przyjacielem.
- Co się stało, kochanie? - zapytał mnie, a ja byłam mu za to wdzięczna, ponieważ dzięki temu, nie musiałam sama zaczynać rozmowy.
- Mam dwa problemy; po pierwsze, spotkałam Harry'ego i to nie było miłe spotkanie - Taylor zrobił zniesmaczoną i jednocześnie zaskoczoną minę. Tak, to jest rzeczywiście to, co teraz odczuwam.
- I chyba jestem bi - dodałam, a Tay nie wydał się być zbytnio zdziwiony.
- O mój boże, dziewczyno jestem taki dumny. Chodź do tatusia - rozłożył ręce, a ja pokiwałam przecząco głową, starając się nie wybuchnąć śmiechem. Taylor był rzeczywiście poważny.
- Nie, nie nazwałeś siebie tatusiem. Kurwa, Taylor przestań oglądać porno - roześmiałam się. Założyłam buty i pociągnęłam za siebie obrażonego chłopaka.
- Diana nie idzie z nami, ponieważ źle się poczuła. Myślę, że ona rzeczywiście chce urządzić sobie seks telefon z Luke'iem - uderzyłam go lekko w ramię, aby uspokoić jego męskie myśli. Rozumiesz, to trochę trudno mieć niespokojnego seksualnie przyjaciela.
- Więc gdzie planujesz mnie zabrać? - zapytałam zmieniając temat. Chłopak wzruszył ramionami, a ja wiedziałam, że prawdopodobnie zabłądzimy w trakcie naszej wycieczki.
- To Niall zaproponował, że to zrobi. Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko - oczywiście, że nie będę miała, o ile wyjdzie bez tej z pozoru miłej suki. Jej imię to Nicole i naprawdę nie chcę poznawać jej bliżej.
- Uhm, jasne - uśmiechnęłam się, a Taylor klasnął w dłonie, uradowany. Boże, chcę mieć choć połowę optymizmu w sobie co on. Tay zawsze był wesoły. Rzucił go chłopak? Żaden problem, znajdzie lepszego.
- Cześć - odwróciłam się za miłym głosem, który prawdopodobnie był skierowany w moją stronę. Przytuliłam swojego kuzyna, który rozstawił ręce dając mi do zrozumienia, że oczekuje ode mnie uścisku.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał Tay, kiedy właśnie miałam zrobić to samo. Payne uśmiechnął się, a ja wiedziałam, że pewnie planował to od dłuższego czasu.
- Cóż, więc całkiem możliwe, że studiuję tutaj już rok - puścił mi oczko, a ja uderzyłam go w ramię. To oznacza, że kiedy rozmawialiśmy na skype, on siedział w swoim akademiku i wysłuchiwał o moim podekscytowaniu na ten colleage i nie wypowiedział ani słowa na temat, że właśnie tutaj się znajduje.
- Ty mały kłamco! Jak mogłeś być tak okropnym człowiekiem? - zapytałam śmiejąc się.
- Jesteśmy w jednej rodzinie suko, to prawdopodobnie wina genów - potwierdziłam, ponieważ to była bardzo prawdopodobna teza.
- Hej Lu - uśmiechnęłam się w stronę Niall'a, który witając się ze mną, potarł dłonią moje plecy i pocałował mój policzek. Jego usta są delikatnie jak niebo, przysięgam.
- Wybierasz się na zwiedzanie z nami, bro? - zapytał Niall Liam'a, a ja rzeczywiście byłam zdziwiona tym, że się znają. Muszę później zapytać o to Horana. 
- Moja dziewczyna właśnie ma okres. Chcę być dla niej miły i kupić jej kila rzeczy na poprawę humoru - uśmiechnął się, a moje serce roztopiło się. On musi być idealnym chłopakiem.
- I po tym wszystkim i tak nie będziesz mógł jej pieprzyć - uznał blondyn, a ja przewróciłam oczami. To jest bardzo typowe dla większości chłopaków w tym wieku.
- W takim razie do zobaczenia później - pokiwałam chłopakowi na odchodne, ponieważ Niall pociągnął mnie za dłoń, przez co nie miałam nawet szansy by prawidłowo się z nim pożegnać.
- Nowy Yorku nadchodzimy!

~

Hej!
Ten rozdział pojawił się w dobrym czasie, bez spóźnień i jakichkolwiek problemów z jego pisaniem.
Mam do was pytanie: Chcecie rozdział z perspektywy Taylor'a?
Nie zrobię go jeśli tego nie chcecie.
Dzisiaj możecie poznać bliżej Luannę i być może zmienić o niej zdanie :)
W każdym razie dziękuję wam bardzo mocno za to:
Nie wiem jak udało wam się to zrobić, ale w każdym razie to niesamowite.
4 komentarze - next. 
Kocham was. illy ♥

niedziela, 9 sierpnia 2015

13. And it'll kill me everyday.

Jeśli przeczytałeś ten rozdział wcześniej niż 11 sierpnia, zrób to jeszcze raz, ponieważ nastąpiły pewne zmiany. :)
† Luanna † 
 Wyszłam z samolotu śpiewając Party In The USA, przez co kilkoro ludzi zwróciło na mnie uwagę. Taylor był zdenerwowany, ponieważ jego bagaż się zagubił, ale znalazł się, kiedy starsza kobieta przyznała, że to ona przypadkiem pomyliła walizki. 
- Uspokój się - mruknął do mnie Tay, kiedy przechodziłam przez lotnisko śpiewając All of the Stars. Zignorowałam go, ale robiłam to do momentu, w którym ochroniarz poprosił mnie o spokój. 
- Tutejsi ludzie są strasznie sztywni - mruknęłam, a Diana zaśmiała się. Taylor znów zrobił się niespokojny, ponieważ jego chłopak zabawka nie zjawił się po nas na czas. Marcus jest tutaj już kilka dni i podobno zajął nam świetne akademiki ( w co szczerze wątpię, ponieważ klatki 3x3 nie mogą być dobre ) i zdążył obczaić ludzi oraz wykładowców. Ale to nie zmienia faktu, że istnieje możliwość, iż pokój będę dzielić z kimś innym niż bym chciała. 
- Tutaj! - Taylor wraz z jego dwuoktawowym, damskim głosem zawołał Marcusa, a ja omal nie dostałam zawału, kiedy zobaczyłam chłopaka idącego wraz z nim.
- O kurwa - jęknęłam zerkając ukradkiem na blondyna, który o mój boże, jest bogiem seksu. 
- Uhm, to mój przyjaciel Niall - przygryzłam wargę, kiedy owy chłopak podawał mi dłoń. Puścił mi oczko, a ja niemal nie upadłam na kolana. 
- Więc co będziesz studiować? - zapytał uśmiechając się. Reszta wyprzedziła nas o kilka kroków, więc nasza dwójka w spokoju mogła przeprowadzić luźną rozmowę.
- Psychologię z dodatkową literaturą, a ty? 
- Głównie sport, piłka nożna. Wiesz, dziewczyny na to lecą - zaśmiał się. Czy powinnam była zostać cheerleaderką? Tak, jeśli to oznacza, że będę mogła oglądać go spoconego biegającego za piłką. Weszliśmy do czarnego Range Rovera, który w środku pachniał niczym waniliowe ciasteczka. Usiadłam z przodu, tuż obok Niall'a, który potrafił jednocześnie kierować, rozmawiać ze mną oraz jeść batona z kokosem. 
- Proszę nie zabij nas - mruknęłam, kiedy żadna z jego rąk nie znalazła się na kierownicy. 
- Spokojnie dziewczyno, której nie znam imienia.
- Luanna lub coś - przewróciłam oczami. Nie mam problemu z swoim imieniem. Lub przynajmniej nie staram się przekupić rodziców by je zmienili. Teraz mam okazję to zrobić, ale po 20 latach zdążyłam się już do niego przyzwyczaić. 
- Była mojego kumpla miała tak samo na imię. Pochodzi z Holmes Chapel. Nie znasz go przypadkiem? Ma na imię.. - w tym momencie Marcus zakrył jego usta, a ja nie uznałam tego za niestosowne / złe, ponieważ rozpoczął historię o bractwach. Zrobiłam notatkę w głowie by spróbować zdobyć się do jakiegoś z nich. 
- Trudno jest się dostać do któregoś z nich? - zapytałam, a Niall prychnął. Posłałam mu pytające spojrzenie, ale on jedynie wzruszył ramionami i odwrócił głowę w kierunku jezdni.
- To zależy od przewodniczącego. Lub od twojego stylu życia.
- Jeżeli będziesz chciała, mogłabyś przystąpić do mojego bractwa - powiedział Niall, a ja zgodziłam się. Oczywiście, tylko jeśli Diana lub Taylor również to zrobią.
- Jesteśmy! - krzyknął rozentuzjowany Marcus, a ja zauważyłam, że jest ciemno, a kampus jest opustoszały. Strefy czasowe są denerwujące i mam nadzieję, że nie będą sprawiały mi sporych problemów. Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale pojawiła się jakaś dziewczyna, która była ładna i nawet ja bym ją pieprzyła, jeśli oczywiście zdażyłaby się taka możliwość. 
- Cóż to jest Nicole, moja dziewczyna - i wtedy cały urok prysł, ponieważ jeśli ta dziewczyna może bezkarnie całować Niall'a, to ja zdecydowanie jej nie lubię i jedyne co mogę z nią robić to ją krzywdzić. 
- Nie miło mi poznać - warknęłam pod nosem, ale dziewczyna zdecydowanie to usłyszała, ponieważ posłała mi zdezorientowane spojrzenie. 
- Nie bądź suką, Lu - Taylor szturchnął mnie w ramię, kiedy Nicole i Marcus zaprowadzali nas pod odpowiednie akademiki. Damska oraz męska część nie była szczególnie oddzielona, ale mieliśmy osobne łazienki, więc to było okay.
- Uhm, postaram się - wymusiłam uśmiech i odbierając kluczyki, weszłam do pomieszczenia. Pokój był symetryczny, obie z moją współlokatorką  ( którą nie okazała się Diana ), miałyśmy te same meble, które swoją drogą były bardzo skromne, ale czego mogę oczekiwać za 150$ miesięcznie? 
- Oh, hey. Jestem Kylie - dziewczyna podała mi rękę, a ja pomyślałam, że wyglądam naprawdę źle przy tych wszystkich dziewczynach wyglądających jak modelki z okładki Vogue. 
- Luanna - uścisnęłam jej dłoń, która wydała się niesamowicie gładka, ale nie powiedziałam nic na ten temat, ponieważ nie chciałam wyjść na psychicznie chorą.
- Jeśli wybaczysz położę się spać. Nie przyzwyczaiłam się jeszcze do tak wczesnego wstawania - pokiwałam twierdząco głową i pozwoliłam zasnąć Kylie. Sama bez przebierania / rozpakowywania położyłam się w łóżku, ale przez to, że było niesamowicie niewygodne, nie potrafiłam nadal zasnąć. Napisałam do Caspara i Josepha na WhatsApp i dodałam na instagrama zdjęcie, które udało mi się zrobić w samolocie, z dopiskiem 'Nowy York, nowe życie'. Sprawdziłam jeszcze Twittera, gdzie odpowiedziałam na kilka pytań i znudzona, ułożyłam się wygodniej i zasnęłam. 
~

- Wstawaj suko! Idziemy zwiedzać Nowy York! - krzyknął Taylor, a ja mruknęłam, że ma się zamknąć i pozwolić mi dalej spać. Jestem pewna, że jest 8.00 rano i chłopak pozwolił mi spać tylko marne cztery godziny. Jednak jak bardzo się myliłam, kiedy przekręciłam głowę i zobaczyłam 13:07. Jęknęłam i wyszłam z łóżka. Z zamkniętymi oczami wybrałam ubrania oraz zabrałam kosmetyczkę i wybrałam się do publicznej łazienki ( z resztą jedynej, która się tutaj znajduje ). Po drodze uderzyłam o czyjąś klatkę piersiową, przez co znalazłam się na podłodze, ale nie miałam zamiaru przepraszać. 
- Powinnaś bardziej uważać - mruknął znajomy głos, a ja już w pełni świadoma, uniosłam głowę i napotkałam zielone oczy i burzę loków. Wstałam z ziemi, otrzepałam kurz z ubrania i spojrzałam Harry'emu w oczy. To właśnie to zabijało mnie każdego dnia. 
  
~

Cześć. 
Lub może raczej dobry wieczór.
Pisałam ten rozdział na telefonie i starałam się go opublikować przez mój słaby internet w telefonie.
W wtorek mam mieć oficjalnie internet! ( Jeśli znów się coś nie spieprzy ).
Czytasz? - komentujesz.
Juz niedługo startujemy z nową historią  ( bardziej dorosłą ).
Kocham was ♡
illy.